ZAPAMIĘTAJ!
PRÓBUJĄC ZABIĆ MOJE DEMONY
MOŻESZ ZABIĆ TAKŻE ANIOŁY!




21 gru 2008

Dla Was na nadchodzące święta...



Wszyskim Miłym Znajomym po drugiej stronie netowego okienka, oraz tym, którym tu po drodze - życzę z okazji Bożego Narodzenia - by wokół Was nie zabrakło ciepłych dłoni, które zawsze chętne są do pomocy, ust - z których potok tylko szczerych słów i gorące pocałunki, oddanych serc - w których rytm łatwiej żyć...
Inko, Kaju, Zoju, Magdo, Nie-Istotna, Nutko, Zgredziu - udanych świąt!

A Nowy Rok 2009
- niech przyniesie Wszystkim wyśmienite zdrowie, tylko dobre dni i pomyślność.
Wszystkiego najlepszego! -Mira

12 gru 2008

Myśli... o współisnieniu.

Widzę szaleństwo otaczającego mnie świata!
Czy nie pozostaje mi nic innego, jak wpisanie się w tę utopijną wizualizację? Jeśli tak, to dopada mnie marskość wrażliwości. To boli jak ostatnie stadium choroby nowotworowej!
Jednak wiem, że mam jeszcze żywą, głodną duszę, chcę ją dobrze karmić!
Wciąż jeszcze krzyk we mnie!
Nie wyrażam zgody na upadek pochwały dla piękna, na miazgę słów, na deptanie przymiotów, zagubienie wartości, autorytetów. Nie akceptuję wyzucia człowieka - z człowieka!
Nie godzę się z wszechobecną obojętnością wobec niego.
Szukam klucza według, którego dziś otwiera się bramy uczuć.
Kto je otwiera i czy w ogóle jeszcze?
Niestety, nie znajduję odpowiedzi. Wszystko lub prawie wszystko, opiera się o politykę, pieniądze i kulturę masową. Kto chce grzebać w zakamarkach duszy, kto chce analizować myśli, komu blisko dziś do rozmowy... Zwykłej rozmowy.
Nie chodzi mi tu o wywody stricte naukowe, dialogi w oparciu o przysłowiowe: "co poeta miał na myśli", o mądrości głoszone przez gadające głowy. Chodzi o zauważenie człowieka z jego zwykłą, trudną codziennością. Ze smutkiem i radością, z obawą i lękiem, z potencjałem i chęcią kucia własnego losu. To wymaga czasu, poświęcenia, umiejętności słuchania. Trzeba być z nim,
z drugim człowiekiem, choć przez chwilę, trzeba go umieć chwycić za rekę, poklepać po polecach, zachłysnąć się jego śmiechem, spijać z nim łzy... Ileż to wymaga poświęcenia...
Kim jest dziś dla nas drugi człowiek? - Proste pytanie, a jakże trudna odpowiedź...
Zbliża się czas, kiedy warto odszukać w sobie empatię, może tylko przysnęła, gdzieś w zakamarku duszy, która do reszty nie obeschła. Może zbliża się odpowiednia chwila na podsumowanie minionego czasu pod kątem - co zrobiłam dla kogoś, ile spędziłam czasu z kimś, kto mnie potrzebował, czy choć przez chwilę na pierwszym planie nie było moje "ja". Nadchodzące Boże Narodzenie jest doskonałą okazją do odszukania dłoni, którą ktoś wyciąga w potrzebie, do przytulenia policzka do policzka, do wspólnego śmiechu i łez.
Obudzone w ten sposób wewnętrzne emocje dodają sił, dodają smaku życiu i nadają sens współistnieniu.
Warto odnaleźć siebie - w sobie i w innych.

6 gru 2008

Myśli... o Mikołaju, Wielkich i malusieńkich!

Najbardziej jestem ciekawa, jaki upominek przyniósł Święty Mikołaj prezydentowi, który w tak uroczystym dniu, jakim cieszymy się w Polsce - "bawi" w Korei... Sądzę, iż pewną gałązkę, albo nawet kije samobije - zapewne nie był to pluszowy miś!

Gołym okiem widać - Wielcy zebrali się w Gdańsku... Mniejsi gryzą paznokcie z zawiści, knując pewnie kolejne intrygi - ale co im zostało? Wierzę, że nie tylko Polacy, ale Europa i... świat odpowiednio oceni pewne postawy - pewnych ludzi, wyda im "świadectwo niedojrzałości" politycznej, moralnej. Nikt nie poprosi też o komplet fotografii - bo jak uwiecznić brak ludzkiej twarzy?

2 gru 2008

Myśli... o czasie i nadziei...

Trzeba uwierzyć, że...
Kiedy coś uparcie gaśnie - zaufaj iskierce nadziei.
- Wojciech Bartoszewski
Bo przecież...
Tylko martwi nie mają nadziei.
- Teokryt
Nie wolno nam zapomnieć...
Człowiek nie może żyć bez nieustannej ufności w coś niezniszczalnego.
- Franz Kafka
A jednak...
Nad stracony czas nic bardziej nie boli.
- Michał Anioł
Wszak...
Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.
- Albert Einstein
Jednak - za Seneką - warto się zastanowić, bo może ...
Mam mniej, niż się spodziewałem, ale może więcej oczekiwałem, niż należało?
- Seneka

1 lis 2008

Tato...

Smutno mi...
Pamięć żywa, myśli gonią- błądząc.
Majaczą jakieś pojedyncze obrazy z tak niedawna.
Brzmią jakieś słowa, nawet śmiech...
Nie potrafię sobie uświadomić, że nie usłyszę Cię już nigdy...
Nigdy!
Łzy...
Kolejne, trudne doświadczenie, nauka o...
O życiu czy śmierci?
Trudno tracić, rozstawać się - na zawsze...
Smutno mi, tak bardzo mi smutno.

22 cze 2008

12 cze 2008

Myślę, że to wszytko przez STAROŚĆ...

Opadły emocje.
Czas uleczył potargane nerwy.
Przemyślałam to, co mnie ostatnio spotkało. Może to był odruch obronny...
Może to nie była jedynie chęć wiecznego podkreślania swego "ja", a po prostu starość, niemoc, lęk...
Może każdy wybuch złości był w owym przypadku walką z samym sobą?
Staram się poukładać te strzępy wydarzeń w logiczną całość, jednak emocje przeciwstawiają się jakiejkolwiek logice.
Wiem jednak, że będąc nawet na skraju tej drogi, nie zawrócę, bo kiedy powiedziałam A- muszę powiedzieć B.
Ale jak nie zwariować?
O jednym jestem przekonana - ba, żeby nie powiedzieć pewna - bo tylko głupcy sa pewni! Najbardziej boję się zniedołężniałej starości, niemocy, bezradności.
Obawiam się tego starczego zgorzknienia...
Ogromnie!!!
Młode dziewczyny nie wiedzieć kiedy - bo zaledwie w jakieś kilkadziesiąt lat, przeistaczają się w ledwo poruszające się - albo całkiem nieruchome kobiety, a rysy ich twarzy zmieniają się na ostre, oczy przenikliwe acz bez konkretnego wyrazu i ta złośliwość...
Młodzi chłopcy nie kopią już piłki, ale chętnie jeszcze "sprzedają" kopniaka czy kuksańca innym współtowarzyszom, opiekunom. W swych "silnie" dojrzałych latach, nie biegną już na podwórko, ale wciąż są przebiegli.
Obie płcie, mimo zaawansowanego wieku, świetnie sobie radzą w "strzelaniu precyzyjnym" i to ostrą amunicją - jaką jest dokuczliwe słowo, czynią to po mistrzowsku.
Można ich zakrzyczeć, można ofiarować obojętność - ale...
To oni - czy starość?
Można wybaczyć, przemilczeć i po raz kolejny pogłaskać ich dłoń.
Tylko kto w tej walce jest silniejszy - komu na dłużej starczy sił?
Czy starość musi nadejść?
Wiem, to idiotyczne pytanie...

8 cze 2008

Myślę... że to nie fair!

Ludzie pojawiają się i znikają.
Kochają i nienawidzą.
Wiążą ich zażyłości, problemy, sukcesy, porażki - można mnożyć przykłady.
Dzielą ich poglądy, różnice charakterów etc...
Wszystko to życie.
Normalne, zwykłe.
Upadamy i podnosimy się.
Zaśmiewamy się do łez i łzami zalewamy się ze smutku.
Cierpimy - najczęściej samotnie, w ciszy.
Radujemy się wspólnie i głośno.
Żyjemy - można powiedzieć - razem, obok siebie - ale odrębnie.
Zależy to od naszych charakterów, od naszych potrzeb.
To tak, jak ze szklanką do połowy pełną - czy pustą...
Optymista widzi inaczej, inaczej spocznie na niej wzrok pesymisty.
Obserwujemy.
Analizujemy.
Domniemamy.
Wyciągamy wnioski.
Ale nie róbmy tego jedynie w jedną stronę...
Widzimy innych, ale inni widzą nas!
Zapominamy...?
Nie wolno nam bezustannie skupiać uwagi jedynie na sobie. Potrząsać sumieniami innych na tyle, by poczuli się niezręcznie.
Nie powinniśmy znajdować wciąż nowych powodów, by zaciskać pętle na szyjach znajomych, przyjaciół - pełznąć po ich ciałach i jak boa - dusić swe ofiary.
To nieznośne.
Nie do przyjęcia.
Bez poczucia smaku i bez wyznaczenia sobie granic przyzwoitości w traktowaniu bliźniego.
Może warto czasem kogoś posłuchać... A warto!
Nie zawsze wewnętrzny głos podpowiada nam prawidłowe rozwiązania, warto czasem zrobić przeciąg i wpuscić do czaszki trochę świeżego powietrza. Bez względu na wykształcenie czy wiek...
A może właśnie przez wzgląd!
Jak to wygląda, kiedy najpierw tak rzadko mówimy o innych, o ich problemach - ba, nie zauważamy ich, pomijamy.
Puszczamy w eter jakieś chore slogany...
Pełne głupawych frazesów, wysublimowanych słów, które niestety nie załatwiają treści. Depczemy uczucia osób, które są nam przychylne, po czym - jak gdyby nigdy nic - zaczynamy czegoś wymagać, oczekiwać, wręcz upominać się "o swoje".
I nie dziwiłabym się dzieciom w piaskownicy, na pobliskim podwórku, ale osoby dojrzałe - hmm, może dorosłe lepiej zabrzmi.
Bo o jakiej dojrzałości można tu mówić?
Kiedy rozchwianie emocjonalne uwydatnia swój jęzor i liże, śliniąc wszystko wokół.
Antydepresanty, wizyta u specjalisty, mocne postanowienie poprawy - bezcenne!
Że też zawsze znajdą się tacy, którzy nakręcą spiralę, podgrzeją atmosferkę, zamieszają w kotle - po czym czują się jeszcze pokrzywdzeni...
Żałosne!
Zwykle są skłonni złorzeczyć i pomstować na innych.
Ktoś ich zawodzi, ktoś opuszcza, pomija, niedostrzega, lekceważy, uraża etc...
Zawsze są na skraju - albo radosci, albo smutku - ze skrajności w skrajność.
Oślepieni - własnym ego - nie dostrzegają - ani dobrego słowa, ani gestu - niczego!
To męczące!
Kulturalni, taktowni - nie mówią im o tym - milczą, ale i milczenie potrafi być wymowne... Załatwiają sprawę kwitując delikwenta zdawkowym komentarzem, pobłażliwym spojrzeniem, westchnieniem.
A w duszy im gra: BASTA! ; Natręcie - pozwól żyć!
Po co to wsztstko?
Dorosły człowiek w "słusznym" wieku, ma już swoje miejsce na ziemi [przynajmniej powinien], swoje pasje, Przyjaciół i wypchaną po brzegi walizę doświadczeń.
Nie mierzi go byle słowo, byle pusty gest, byle co...
Chyba, że jest się zadufanym w sobie "po kokardy" sobkiem, to owszem - wtedy rozumiem.
Do czego prowadzi taka gra?
Czemu takie postępowanie ma służyć?
Kogo zdeklasować, a kogo wynieść na piedestał?
Czy ma na celu "wyniszczenie" tych, którzy nie dają się zwyczajnie wkręcać w owe gierki?
Czy może "zawłaszczenie" tych, którzy pogłaszczą po raz enty...?
Tak czy siak - trzeba mieć niezły tupet!!!
Bo ileż można epatować własną osobą...!

1 cze 2008

Dzień Dziecka !!!

Wszystkim Pociechom - małym i dużym
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!! - od dorosłych...

26 maj 2008

Myśli... kieruję w stronę Mamy :)

"Nie ma jak u Mamy!"

Ona jedna dostrzegała w durnym świecie tym jakiś ład
własną piersią dokarmiała oczy mlekiem zalewała
Wychowała jak umiała a gdy wyjrzał już człek na świat
wziął swój los w ręce swe i nie w głowie mi było że...

Nie ma jak u mamy ciepły piec cichy kąt
Nie ma jak u mamy kto nie wierzy robi błąd
Nie ma jak u mamy cichy kąt ciepły piec
Nie ma jak u mamy kto nie wierzy jego rzecz

A tym czasem człeka trawił spać nie dawał mu taki mus
żeby sadłem się nie dławił lecz choć trochę świat poprawił
nieraz w trakcie tej zabawy świeży na łbie zabolał guz
człowiek jadł z okien kit i zanucić mu było wstyd ...

Nie ma jak u mamy ...

Te porywy te zapały jak świat światem się kończą tak
że się wrabia człek pomału w ciepłą żonę stół z kryształem
I ze szczęścia ogłupiały nie obejrzy się człowiek jak
w becie ktoś się drze komu nawet nie w głowie że...

Nie ma jak u mamy...


słowa: Wojciech Młynarski

- Za wszystko.
Dziękuję Ci Mamo...

Jezioro... łabędzie

21 maj 2008

Myśli... nad przyszłym pokoleniem

Wzięłam udział w ciekawej konferencji. Było to spotkanie na temat przemocy młodocianych w placówkach publicznych.
Zgroza.
W zasadzie dwie godziny przedstawiania występujących najczęściej przypadków - nazwane jedynie - namiastką problemu. Problemu bardzo złożonego.
Jak sprostać, by proceder nie rozszerzał się w tak zastraszającym tempie, jak zapobiegać nagannemu zachowaniu nieletnich, jak wreszcie dotrzeć do rodziców i opiekunów, by zechcieli przyjąć do wiadomości i wziąć łaskawie pod rozwagę istotę problemu.
Staraliśmy się wymieniać poglądami, oceniać sytuację i podjąć wstępne decyzje o przeciwdziałaniu przemocy posród młodych ludzi.
Jednak blokowała nas stale niechęć współpracy ze strony dorosłych.
To jest zasadniczy problem. Pomijam temat placówek wychowawczych, domów dziecka - to kwestia odrębna.
Ale szkoły.
Do nich przychodzą ludzie z wielorakich środowisk - to mieszanka wybuchowa temperamentów, charakterów, już często mocno rysujących się osobowości. Dobre wzorce nie dominują jednak. Siłą sprawczą, prowokującą niepoprawność [lekko powiedziane] zachowań, stają się "młodzi gniewni", ale za nic nie chcą przyjmować do świadomości, do której dotrzeć to sukces nie lada -kanonów poprawnego zachowania...
Być może sprawa wyglądałby inaczej, gdyby postępowanie dorosłych [tu - rodziców, opiekunów] skierowane bylo ku chęci przemiany, pracy nad tym - swego dziecka. Jest zdecydowanie inaczej.
Barierą okazuje się współdziałanie z dorosłymi. Część z nich nie dopuszcza myśli o jakiejkolwiek ingerencji w życie ich trudnych dzieci np. przez psychologów społecznych, nie chcą słyszeć o żadnej pomocy (?) Niewielki odsetek tych ludzi godzi się na podjęcie działań mających na celu uspołecznienie i eliminowanie złych nawyków u swych podopiecznych.
Zachodzi tu pewna zależność, której sprostać niełatwo, należaloby zopiekować się, otoczyć pomocą zarówno dzieci jak i rodziców. Tylko co, jeśli tej pomocy przyjąć nie chcą?
Sąd.
Kurator.
Być może wtedy - nasilajacy się bunt... Wychowanie pod presją, nakazami, lękiem.
Nie jest to wymarzony kierunek. To ostateczność.
A może "nakaz" - no, "propozycja" brzmi łagodniej, przyjaźniej [lecz w tym przypadku wymuszona] - przystosowania do roli wychowawczej dla rodziców? Może edukacja dorosłych byłaby tu najbardziej na miejscu? Wszyscy wiemy, że to trudna, odpowiedzialna rola - bo to nie tylko powołanie do życia, ale umiejętne przeprowadzanie przez trudny wiek dojrzewania, wprowadzanie w etap podejmowania decyzji, brania odpowiedzialności za siebie - czasem innych i ponoszenie konsekwencji za popełnione błędy. [Wiem, nikt nie odkrył tu Amerki!]
"Szkoła" - szkolenie - dla dorosłych; chwiejnych emocjonalnie, zagubionych, czy wreszcie nieodpowiedzialnych opiekunów... To dobre rozwiązanie. Są chętni do podjęcia tych zmagań.
Szkopuł - finanse.
A pomoc - potrzebna od zaraz!

11 maj 2008

NIEDZIEL-ziel-NIK z ogniskiem w tle...

A to extra dla Was!
Wiele mówi, choć taki maleńki.
Położył się na dłoni mej Przyjaciółki, by zapamiętać - chwilę...

Przyjemny, majowy dzień.
Nie żaden grill tylko żywy, roztańczony ogień - płonący do zmierzchu...
Zapach kwitnących drzewek owocowych, miodowo, slodko - aromaterapia.
Wszędzie niebiesko od niezapominajek, żółto od mleczy i zielono... w głowach.
Jednym słowem - maj!

9 maj 2008

Myśli... błądzą wokół minionej majówki

Ach, te mazurskie jeziora...





































Groźna chmura,
zwiastowała burzę...
Nadeszła - prawdziwa, wiosenna.

27 kwi 2008

W zasięgu wzroku...

To kilka sympatycznych miejsc z mych okolic, gdzie lubię bywać - wpaść na dobrą herbatę, pospacerować, pomarzyć...

8 kwi 2008

Zapraszam na kawę!

Serdecznie zapraszam na łyk świeżo parzonej espresso!


5 kwi 2008

W POSZUKIWANIU WIOSNY...

Takie jest budzące się życie w moich stronach...
Szkoda tylko, że nie słychać odgłosów - zwariowanych z miłości ptaków :)