ZAPAMIĘTAJ!
PRÓBUJĄC ZABIĆ MOJE DEMONY
MOŻESZ ZABIĆ TAKŻE ANIOŁY!




31 mar 2008

Myśli o... z ks. Janem Twardowskim

Proszę o wiarę
Stukam do nieba
proszę o wiarę
ale nie o taką z płaczem na ramieniu
taką co liczy gwiazdy a nie widzi kury
taką jak motyl na jeden dzień
ale
zawsze świeżą bo nieskończoną
taką co biegnie jak owca za matką
nie pojmuje ale rozumie
ze słów wybiera najmniejsze
nie na wszystko ma odpowiedź
i nie przewraca się do góry nogami
jeżeli kogoś szlag trafi


Pytania
Gdzie się prawda zaczyna a gdzie rozum kończy
gdzie miłość między nami a gdzie już cierpienie
czy łza czy na nosie ciepło zimnej wody
dokąd razem idziemy by umrzeć osobno
czy słowo jeszcze słowem czy nagle milczeniem
czy ciało wciąż oddala czy tylko zasłania
w którym miejscu odchodzi Pan Bóg oficjalny
i nie patrzy w przepisy bo już jest prawdziwy

O święty krzyżu pytań jak niewiele ważysz
gdy małe głupie szczęście liże nas po twarzy

Jesteś
Jestem bo jesteś
na tym stoi wiara
nadzieja miłość spisane pacierze
wielki Tomasz z Akwinu i Teresa mała
wszyscy co na świętych rosną po kryjomu
lampka skrypulatka skoro Boga strzeże
łza po pierwszej miłości jak perła bez wieprza
życia ludzi i zwierząt za krótka choroba
śmierć co przeprowadza przez grób jak przez kamień
bo gdy sensu już nie ma to sens się zaczyna
jestem bo Jesteś. Wierzy się najprościej

wiary przemądrzałej szuka się u diabła

Na szarym końcu
Wreszcie na szarym końcu
zbaw teologów
żeby nie pozjadali wszystkich świec i nie siedzieli po ciemku
nie bili róży po łapach
nie krajali ewangelii na plasterki
nie szarpali świętych słów na nerwy
nie wycinali trzcin na wędkinie kłócili się miedzy sobą

nie zajeżdżali na hipopotamie łaciny
żeby nie dziwili
że do nieba prowadzi
bezradny szczebiot wiary

Różne samotności
Przyszedłem ci podziękować
za samotności różne
za taką gdy nie ma nikogo
lub gdy się razem płaczei taką że niby dobrze
ale zupełnie inaczej
za najbliższą kiedy nic nie wiadomo
i taką że wiem po cichu ale nie powiem nikomu
za taką kiedy się kocha i taką kiedy się wierzy
że szczęście się połamało bo mnie się nie należy
jest samotnością wiadomość
list dworzec pusty milczenie
pieniądz genialnie chory
minuty jak ciężkie kamienie
czas zawsze szczery bo każe iść dalej i prędzej
mogą być nawet nią włosy
których dotknęły ręce

są samotności różne
na ziemi w piekle w niebie
tak rozmaite że jedna
ta co prowadzi do Ciebie


Poezje Jana Twardowskiego
- wybrane z tomiku pt." nadzieja miłość spisane pacierze"

30 mar 2008

Myślę... o zmianie tła

anioł...
był ze mną
dotknął ciała
musnął duszę
namaścił usta pocałunkiem
otulił ramiona uściskiem
ze wstydu przykryłam twarz włosami
odsłonił ich woal
gładził pieszczotliwie
drżałam
ogrzał mnie czułym oddechem
oddał mi swoje skrzydło
odlecieliśmy spleceni w uścisku
anioł...
mogłabym przysiąc że miał twoje dłonie
kochany...


To była cudowna niedziela... Zbyt krótka jednak...
Jak mało mam chwil w życiu, które biorę, bo mi się należą!
Jak mało mamy czasu dla siebie!
Zbyt mało mi życia w życiu!
Miasta mnie męczą.
Czuję się jakbym podejmowała decyzje stojąc na wieżowcu...
Z zawrotami głowy, z okrojonymi możliwościami na ruch, nieograniczoną przestrzenią wyobraźni - zawsze jednak z perspektywą... nawet upadku.
Wszystko musi być "na wczoraj".
Potrzebuję oddechu.
Czuję, że się wypalam.
Nie chcę spłonąć wraz z innymi na obrzeżach miasta.

A czas upływa, nieubłagany, bezwzględny, okrutny!
Muszę zawalczyć o inne tło moich dni...


28 mar 2008

Myśli o... odpowiedzialności

Stworzyć coś - ot, słowa często używane.
Ale...
Stworzyć coś samemu, wziąć za to odpowiedzialność od początku do końca i...
- mieć się na baczności!
Bo - czy się przyjmie, czy zaistnieje, czy zadziała - jak zaakceptują to inni...
Jeśli wszystko na tak - to wspaniale!
A jeśli potknięcie?
Tu zaczynają się schody.
Warto się zastanowić nad braniem odpowiedzialności na siebie.
Wziął ją Jacek Kurski za niefortunne (delikatnie ujmując), gdybym nie była delikatna napisałabym głupie i beznadziejnie prymitywne orędzie Pierwszego. Wziął i co? No, właśnie ciekawe jakie poniesie konsekwencje swego nieprzemyślanego i krótkowzrocznego postępku. Ośmieszył przeciez Głowę Państwa, nie tylko na poletku krajowym , ale na wielkim polu europejskim - ba, co by nie mówić - na światowym - gej, był przecież kanadyjski!
Zamotał, poplątał, narobił bigosu - czekam teraz na "wyrok" partyjny w/s pana bulteriera. Tylko czy się doczekam...
Za tę samą sprawę, a raczej za jej niedopilnowanie wziął odpowiedzialność na siebie, imć pan Kamiński - minister z KP.
Podał się do dymisji nawet, ponoć płakał - biedny... I jaki oddany...
Pierwszy jednak - pogłaskał, utulił i minister wpływów w KP nie stracił.
Wypowiadali się na temat tego sławnego orędzia różni działacze PiSu - nikt nie dostrzega w tym widowisku, niczego złego - no! Pan Kowal wręcz się zdziwił ileż można ów temat wałkować.
A słowo wypowiedziane, wsparte ruchomymi obrazkami, jak nieudany teledysk - poszłoooo!
Poszło w świat.
Zostało przetłumaczone.
Zapamiętane.
Kto weźmie odpowiedzialność za tę beznadzieję?
Czy znajdzie się odważny?
Czy jest ktoś w PiS-ie, kto zwyczajnie popełnia błędy, myli się, komu coś nie wychodzi - tak po ludzku?
Bo zdaje się, że nie.
Wręcz zdaje się, że są tam tylko ludzie nieomylni, tacy którzy na długo wcześniej przed jakąkolwiek sprawą, przewidują jej ciąg dalszy. Jeśli nawet zdarza się coś kompromitującego -choćby najwyższy utrząd w państwie - twierdzą, że to efekt zamierzony, nikogo nie chcą nigdy dotknąć, obrazić, nikomu nie robią kuku, bo są prawi i sprawiedliwi...
Jak lekko się musi żyć z takim poczuciem wiecznego czynienia dobra, albo jak ciężko - w takim okropnym zakłamaniu, z którego większość członków tej wodzowskiej partii, zapewne zdaje sobie sprawę.
Bo jeśli nie... To kwalifikują się na terapię.
Nie biorąc odpowiedzialności za swoje nieprzemyślane słowa, postępki, za budowanie mojej Ojczyźnie wrogiego wizerunku w świecie, za nadawanie homofobicznych cech wszystkim Polakom - zatem i mnie, dopuszczają się czynów niegodnych ludzi reprezentujących nasz kraj i jego mieszkańców.
Marzy mi się, by za to odpowiedzieli.
Bo to także mój ośmieszony Prezydent (wedle demokracji... -mój), moja ośmieszana stale Ojczyzna - a ja przeciw temu
p r o t e s t u j ę!

P.S.
Jeśli zabraknie w moich tekstach literki "ż" , to trudno! Ale sorrki...
Kiedy ją wystukuję znika mi pół, wcześniej napisanego zdania... chochliki bloggerowe zaznaczają swą obecność :)

27 mar 2008

Telefon mi zemdlał...

Zamigotało, zatrzeszczało i szlag trafił!
Jestem wściekła na swój telefon stacjonarny. Nowy, nowiuśki i co?
Stry służył, był jak kumpel, choć też czasem wkurzał, kiedy dzwonił "po godzinach" - znaczy po godzinach przyzwoitości - w sprawach służbowych, bo w tych, to nigdy dzień się nie kończy...
Oczywiście dla niektórych, którym praca odbiera rozum i wydaje im się, że obowiązki zaczynają się i kończą w firmie.
A po godzinach to owszem, telefon służy ale do... zdaje się, że większości kobietek nie trzeba tego tłumaczyć.
Bo kiedy pogadać z kumpelą o nowinkach w kosmetologii, o ciuchach czyli o tym, jaką sukienkę wczoraj na kimś widziałam i że na mnie wyglądałaby równie pięknie - może piękniej...
O tym, co w trawie piszczy, co piszczy w książkach, filmach i o czym piszczą nasze latorośle :)
Kiedy rozpatrywać to wszystko jak nie po godzinach przyzwoitości, kiedy cały "dom" już śpi.
Z komórki staram się krótko i raczej służbowo - dbam, by mózg mi się nie zagotował. Kto widział przrażające doświadczenie z białkiem jaja kurzego między dwoma aparatami komórkowymi zdaje się, że też zaczyna być ostrożny... Kto nie widział, polecam by zobaczył - pewnie w necie, gdzieś krąży.
I co - mam "padnięty" stacjonarny, jak mi go dziś nie reanimują [na cito!] - to oszaleję. Chcę pogdać, czuję się jak zakneblowana, jakby mi ktoś kazał milczeć.
To uzależnienie - jak nic! Żaden problem przecież to tylko drobna awaria - ale jak mi wadzi...

26 mar 2008

Myśli...o pobożnym społeczeństwie

Tuż przed świętami, TV pokazała w jednym z kościołów dużego miasta - długi, bardzo długi "ogonek" do konfesjonału.
Dziennikarz pytał ludzi oczekujących na spowiedź o to, czym ona dla nich jest.
Spodziewałam się głębokich, przemyślanych odpowiedzi lub ich odmowy. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy zapytani, bez cienia wstydu mówili o tym, że: tak wypada, że tak nauczeni, że zawsze przed świętami i już, że rodzice kazali. Jednak zdumiała mnie do reszty odpowiedź pewnej, zacnej pani, która stała w ogromnej odległości od spowiadającego i oczekiwała - raczej swobodnie, bez przejęcia - na swoją "kolej". Zapytana co daje jej spowiedź - powiedziała coś na kształt: tak się przyzwyczaiłam, a i tak wszystkiego księdzu nie mówię...
Pytam więc - po co to?
Taka zabawa w chrześcijańskie społeczeństwo, taka farsa z wyznania i wypełniania sakramentów.
Czy to tylko zbieg okoliczności, że trafiono na takich ludzi, czy mało kto z owej kolejki i większości innych kolejek, nie pomyślał ani przez chwilę o swoim wnętrzu, o postanowieniu poprawy choćby w maleńkim stopniu, o wszystkim tym, czym jest - powinna być - spowiedź dla chrześcijanina.
Sądzę, że czasem ludzie poszukujący, nieuczestniczący należycie w życiu kościoła, poświęcają więcej uwagi religiom i ich przesłaniom, niż ci, którzy mianują się chrześcijanami, wiernymi, a nie wiedzą co wyznają...
Nie jest też moim zamiarem nikogo obrażać, ośmieszać czy potępiać, jednak wyedukowanie wiernych w kościołach byłoby bardziej pożądane niż... np. przemówienia polityczne z ambony.
Przede wszystkim może ci z "ogonka" wiedzieliby dlaczego stoją w tej kolejce i czego oczekują przy konfesjonale od spowiednika i po odejściu od niego - od siebie...
Mądra nauka - to zapewne więcej dobrego - może uwrażliwienie ludzi na siebie, zasypanie niesnasek, mniej podziałów w społeczeństwie, po prostu - mogłaby otworzyć oczy na potrzeby bliźniego.
Mądra nauka... Właśnie.

22 mar 2008

RADOSNEGO ALLELUJA!

"Poranek wielkanocny wszystko poprzemieniał,
nie ma więcej cmentarza, grobu i kamienia,
świat stał się samym światłem i wprost w okno świeci,
Skacze złotym zajączkiem w dobre ręce dzieci...”

J. Twardowski



Wszystkim moim Miłym Gościom życzę radosnych, zdrowych świąt Wielkiej Nocy.
Wiosennej atmosfery - skoro nie za oknem, to chociaż w sercach.
Nadziei - bez niej nic nie warte jest życie i nie warte też nic bez miłości - tej, także Wam życzę pięknej, szczerej, prawdziwej.
Radości i ciepła wśród najbliższych, wsród przyjaciół - przy świątecznych pisankach.
Dla Was i Waszych Bliskich - Wesołego Alleluja!



Myślę... o tym NIEZWYKŁYM PIĄTKU...

Minął właśnie dzień
zadumy... refleksji... i nadzwyczajnego oddania.
Za życie - życie zostało oddane.
Szukać trzeba w tym miłości, wiary i... nadziei -
na NOWE...

na DOBRO...
na WSPÓŁISTNIENIE...

Wciąż pokornie szukam...




19 mar 2008

Myśl... o cieplejszym klimacie

Za chwilę pierwszy dzień wiosny, a u mnie śnieżyca i już -5 !!!
We Francji było cieplej... :)

9 mar 2008

Myśl... o prawdziwym obliczu

Pokazać swoją prawdziwą twarz...
Co to znaczy?
Są tacy, którzy wiedzą doskonale. Wiedzą i nie boją się.
Pojawiają się prawdziwe słowa, prawdziwe gesty, prawdziwe oblicze.
Wsparcie.
Za tym, wszystkim - CZŁOWIEK ...
Jak dobrze, jaka ulga, kiedy prawdziwy!
Wszystkim, którzy kiedykolwiek mnie wsparli, nawet jeśli przez to ubyło im "popularności"- bardzo dziękuję!

8 mar 2008

KOBIETY...

"Przyjmij życzenia Babo Kochana

Od drugiej baby choć już nie z rana...

Niech Twój dzień cały będzie radosny

Trzymaj się Babo - aby do wiosny!!!"

Wszystkim Miłym Koleżankom życzę udanego święta!
I zapraszam Gości...

6 mar 2008

ostatnia podróż aktora

wybierając się w ostatnią podróż
odszedłeś taki niezorganizowany
nie odwiesiłeś garnituru na garbatym ze starości wieszaku
nie przymknąłeś szuflady z ulubionymi spinkami
nie prosiłeś o wyprasowaną koszulę
nie dbałeś o kolor krawatu
zastanawiające
nie stanąłeś w zadumie gładząc brwi
nie zaczesałeś włosów
nie powiedziałeś ani słowa
odszedłeś
zniknęły maski w odbiciach luster
ucichły rozedrgane postaci ze scen
zasnęły myśli na wskroś przesiąknięte teatrem
wybrałeś się w podróż
ostatnią
dlaczego nie zabrałeś walizki...

4 mar 2008

Jakaś, taka myśl niepowstrzymana...

Niektórzy są tak zmęczeni, że nie mogą zasnąć... I piszą bzdety :)
Inni zaś, mieli mieć wolne i wycierać twarze szarawym oknom - ciekawe, czy tak czynią?
Jeszcze Innym przypadło w udziale poszerzanie horyzontów... otwieranie umysłu na wciąż nową wiedzę - hmm, prawie tajemną:)
Są i Tacy, którzy ostatnio cierpieli, w bólach brali się z życiem za bary - ufam, że już nic Im nie dolega.
Wszystkich, którzy dopatrują się tu jakiegoś podobieństwa wydarzeń minionych dni
- serdecznie pozdrawiam!