ZAPAMIĘTAJ!
PRÓBUJĄC ZABIĆ MOJE DEMONY
MOŻESZ ZABIĆ TAKŻE ANIOŁY!




26 maj 2008

Myśli... kieruję w stronę Mamy :)

"Nie ma jak u Mamy!"

Ona jedna dostrzegała w durnym świecie tym jakiś ład
własną piersią dokarmiała oczy mlekiem zalewała
Wychowała jak umiała a gdy wyjrzał już człek na świat
wziął swój los w ręce swe i nie w głowie mi było że...

Nie ma jak u mamy ciepły piec cichy kąt
Nie ma jak u mamy kto nie wierzy robi błąd
Nie ma jak u mamy cichy kąt ciepły piec
Nie ma jak u mamy kto nie wierzy jego rzecz

A tym czasem człeka trawił spać nie dawał mu taki mus
żeby sadłem się nie dławił lecz choć trochę świat poprawił
nieraz w trakcie tej zabawy świeży na łbie zabolał guz
człowiek jadł z okien kit i zanucić mu było wstyd ...

Nie ma jak u mamy ...

Te porywy te zapały jak świat światem się kończą tak
że się wrabia człek pomału w ciepłą żonę stół z kryształem
I ze szczęścia ogłupiały nie obejrzy się człowiek jak
w becie ktoś się drze komu nawet nie w głowie że...

Nie ma jak u mamy...


słowa: Wojciech Młynarski

- Za wszystko.
Dziękuję Ci Mamo...

Jezioro... łabędzie

21 maj 2008

Myśli... nad przyszłym pokoleniem

Wzięłam udział w ciekawej konferencji. Było to spotkanie na temat przemocy młodocianych w placówkach publicznych.
Zgroza.
W zasadzie dwie godziny przedstawiania występujących najczęściej przypadków - nazwane jedynie - namiastką problemu. Problemu bardzo złożonego.
Jak sprostać, by proceder nie rozszerzał się w tak zastraszającym tempie, jak zapobiegać nagannemu zachowaniu nieletnich, jak wreszcie dotrzeć do rodziców i opiekunów, by zechcieli przyjąć do wiadomości i wziąć łaskawie pod rozwagę istotę problemu.
Staraliśmy się wymieniać poglądami, oceniać sytuację i podjąć wstępne decyzje o przeciwdziałaniu przemocy posród młodych ludzi.
Jednak blokowała nas stale niechęć współpracy ze strony dorosłych.
To jest zasadniczy problem. Pomijam temat placówek wychowawczych, domów dziecka - to kwestia odrębna.
Ale szkoły.
Do nich przychodzą ludzie z wielorakich środowisk - to mieszanka wybuchowa temperamentów, charakterów, już często mocno rysujących się osobowości. Dobre wzorce nie dominują jednak. Siłą sprawczą, prowokującą niepoprawność [lekko powiedziane] zachowań, stają się "młodzi gniewni", ale za nic nie chcą przyjmować do świadomości, do której dotrzeć to sukces nie lada -kanonów poprawnego zachowania...
Być może sprawa wyglądałby inaczej, gdyby postępowanie dorosłych [tu - rodziców, opiekunów] skierowane bylo ku chęci przemiany, pracy nad tym - swego dziecka. Jest zdecydowanie inaczej.
Barierą okazuje się współdziałanie z dorosłymi. Część z nich nie dopuszcza myśli o jakiejkolwiek ingerencji w życie ich trudnych dzieci np. przez psychologów społecznych, nie chcą słyszeć o żadnej pomocy (?) Niewielki odsetek tych ludzi godzi się na podjęcie działań mających na celu uspołecznienie i eliminowanie złych nawyków u swych podopiecznych.
Zachodzi tu pewna zależność, której sprostać niełatwo, należaloby zopiekować się, otoczyć pomocą zarówno dzieci jak i rodziców. Tylko co, jeśli tej pomocy przyjąć nie chcą?
Sąd.
Kurator.
Być może wtedy - nasilajacy się bunt... Wychowanie pod presją, nakazami, lękiem.
Nie jest to wymarzony kierunek. To ostateczność.
A może "nakaz" - no, "propozycja" brzmi łagodniej, przyjaźniej [lecz w tym przypadku wymuszona] - przystosowania do roli wychowawczej dla rodziców? Może edukacja dorosłych byłaby tu najbardziej na miejscu? Wszyscy wiemy, że to trudna, odpowiedzialna rola - bo to nie tylko powołanie do życia, ale umiejętne przeprowadzanie przez trudny wiek dojrzewania, wprowadzanie w etap podejmowania decyzji, brania odpowiedzialności za siebie - czasem innych i ponoszenie konsekwencji za popełnione błędy. [Wiem, nikt nie odkrył tu Amerki!]
"Szkoła" - szkolenie - dla dorosłych; chwiejnych emocjonalnie, zagubionych, czy wreszcie nieodpowiedzialnych opiekunów... To dobre rozwiązanie. Są chętni do podjęcia tych zmagań.
Szkopuł - finanse.
A pomoc - potrzebna od zaraz!

11 maj 2008

NIEDZIEL-ziel-NIK z ogniskiem w tle...

A to extra dla Was!
Wiele mówi, choć taki maleńki.
Położył się na dłoni mej Przyjaciółki, by zapamiętać - chwilę...

Przyjemny, majowy dzień.
Nie żaden grill tylko żywy, roztańczony ogień - płonący do zmierzchu...
Zapach kwitnących drzewek owocowych, miodowo, slodko - aromaterapia.
Wszędzie niebiesko od niezapominajek, żółto od mleczy i zielono... w głowach.
Jednym słowem - maj!

9 maj 2008

Myśli... błądzą wokół minionej majówki

Ach, te mazurskie jeziora...





































Groźna chmura,
zwiastowała burzę...
Nadeszła - prawdziwa, wiosenna.