ZAPAMIĘTAJ!
PRÓBUJĄC ZABIĆ MOJE DEMONY
MOŻESZ ZABIĆ TAKŻE ANIOŁY!




13 lip 2009

grzeszna ja...

O pochopnym osądzie:
"Każdy dobry chrześcijanin winien być bardziej skory do ocalenia wypowiedzi bliźniego niż do jej potępienia. A jeśli nie może jej ocalić, niech spyta go, jak on ją rozumie; a jeśli on rozumie ją źle, niech go poprawi z miłością; a jeśli to nie wystarcza, niech szuka wszelkich środków stosownych do tego, aby on, dobrze ją rozumiejąc, mógł się ocalić "
(Św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne)


Nie składam się z samych zalet, mam wiele wad i do tego nie jestem chrześcijanką.
Kiedy piszę te słowa, natychmiast wspominam przeczytany niegdyś tekst:
- "Jak powiedział kiedyś pewien ewangelista: „Spędzanie czasu w kościele czyni z nas chrześcijan dokładnie tak samo, jak spędzanie czasu w garażu zmienia nas w samochód”. Bycie członkiem kościoła, chodzenie regularnie na nabożeństwa i hojne wspieranie pracy kościoła nie uczynią z Ciebie chrześcijanina." -
Niektórym moim rodakom tak właśnie się zdaje i to im wystarcza...
Mnie nie. Stale poszukuję...
Ale pośród tych poszukiwań, dla mnie jednak przede wszystkim liczy się - człowiek!
W kraju, w jakim przyszło mi żyć, nie być katolikiem nie jest łatwo. Szafuje się tu słowem Bóg, wiara, religia. Ludzie są prawie święci, kiedy mówią o przynależności do KK, kiedy mówią o swoim Bogu - swoim Panu Bogu - a jak to się ma do zasad moralnych, do szacunku wobec bliźniego, do zastosowania reguł zapisanych na kartach Biblii - w ich codzienności?
Nijak właśnie.
Obrzucić kogoś błockiem, poniżyć, pokazać mu jego miejsce w szeregu [na półce], większości przychodzi z lekkim sercem.
Pomóc bliźniemu, wskazać właściwą drogę, z tym jest trudniej.
Gdzie ten wrażliwy ton, chrześcijańska dusza, miłosierdzie, współczucie, pomocna dłoń, przebaczenie itd?
Gdzie, poza czubkiem własnego nosa - człowiek właśnie?
Śliski temat... A zaczyna się weekend, czas odpocząć...

Brak komentarzy: