ZAPAMIĘTAJ!
PRÓBUJĄC ZABIĆ MOJE DEMONY
MOŻESZ ZABIĆ TAKŻE ANIOŁY!




30 wrz 2009

Agonia...

Nie wierzę własnym oczom!
Nie wierzę!
Nie chcę wierzyć, nie powinnam o tym myśleć.
Chcę spać spokojnie, a tu zalew nachalnych myśli.
Natarczywie mnie osaczają, działają na mnie źle!
Pod skórą mam smak tych plugawych słów!
Wypowiedziane z takich ust? Nie, nie wierzę!
Stare Autorytety poumierały.
Szukałam nowych pośród żywych - ale żywi umierają!
Oszaleli!
Coś się poprzestawiało w siwiejących głowach.
Gdyby dotknęło ich bezpośrednio coś, co bardzo boli, nie krzyczeliby tych wszystkich perfidnych słów, które pozostaną w wielu odbiorcach na zawsze.
Po co to? Pytam kolejny raz - po co?
Sami stawiają się pośród Wielkich, a ja myślę, że trzeba wielkich rzeczy dokonać, by swoje miejsce na piedestale zająć!
I to raczej w oczach innych ludzi, powinno się widzieć ten podziw - nie we własnych - do licha!
Chyba, że na siłę chce się stanąć na stołku pomiędzy wielkimi i krzyczeć:
- Patrzcie! Też jestem wielki!
A przecież wystarczy kopnąć w stołek i... co wtedy?
I jeszcze jedno - postawy chrześcijańskie... Gdzieś zacierają się wszystkie dotąd wypowiadane puste hasła, słabnie morale.
Tym bardziej, takie postępowanie umacnia mnie w przekonaniu, że całe to działanie w imię celów wyższych, jest nadętą pozą. Prawdziwość zachowań wyłazi, jak słoma z buciorów podczas dnia codziennego, a to jest zaskakująco przerażające!

Tak trudno patrzeć, kiedy na naszych oczach kona kolejny Autorytet, kiedy słowo jest ostrzejsze od brzytwy, kiedy rozmywa się obraz, któryśmy sobie malowali w wyobraźni.
Szkoda, że muszę smakować tej goryczki, szkoda, że nie ma konstytucyjnego zakazu na zabijanie ideałów!

Brak komentarzy: