Kiedy tak patrzysz, w zetknięciu z każdą nową myślą - odczuwam ból...
Niełaska świata w jaką popadam, uderzając słowem o słowo, chwilami staje się dla mnie nie do zniesienia.
Praktykowałam różne sposoby, by zmienić tę sytuację, by ugasić pożar w ustach.
To było niemożliwe!
Stan, w jakim znajdowało się moje "ja" był beznadziejny, ono było nieustannie
naruszane i stopniowo deklasowane.
Dziwne jednak, że działo się tak, tylko w Twojej obecności...
Jakże emanujesz chorobliwą zawiścią, oddychasz zachłannością - na wszystko!
Mnożysz problemy, widzisz je nawet tam, gdzie ich nie ma. Oszałamiasz grzecznością słów, które jak żyleta, tną na wskroś słabszych i wrażliwszych.
Niby opacznie, ale zwracasz uwagę na najdrobniejszy szczegół, który może zamknąć drugą osobę w klatce słów, gestów. Byle tylko poczuli sie upokorzeni...
Ukradkiem wysysasz dobro, wykorzystujesz, poniżasz. Cyniczną grą czynisz każdą z chwil, które ludzie postanawiają z Tobą spędzić.
Tak bardzo obawiałam się o tym powiedzieć - ba, pomysleć nawet...
Jednak nie wytrzymałam - przelało się!
Falstartem było tu, słowo przyjaźń!
(myśli...)
Każda, kolejna rozmowa stawała się klaustrofobiczną pułapką.
Tłukłam się w niej, jak pojmana w jasyr, jak obłąkana.
Gdyby lustro umiało mówić...
Gdyby umiało, usłyszałabyś wyrzuty i krzyk... własnego sumienia, o ile ono jeszcze żyje.
Mogłaś je nichcący uciszyć - zawsze, głośno brylując w towarzystwie.
Mogłaś je zabić - dzieląc tę truciznę wśród znajomych.
Mogło umrzeć - nie mogąc być sobą, sumieniem... po prostu.
Wprowadzałaś zmienne warunki atmosferyczne, gdzie tylko się dało.
Zasiałaś wiele ziaren niezgody pomiędzy ludźmi, którzy dotąd się sznowali.
Jednak, jak na fotografii, widzisz teraz, że wszystko można wypatrzeć, wreszcie człowiek po prześwietleniu tych kilku, długich lat otwiera oczy. Szkoda tylko, że tak późno...
Ale lepiej późno niż wcale!
Dziś jestem spokojniejsza, nie miewam poczucia Twojej winy, nie żyję Twoim życiem
- mam swoje.
Dzisiaj wybieram to, na co mam ochotę, nie to, na co Ty masz chęć, nie koryguję swoich słów zawsze kiedy trzeba, by zabrzmiały z goryczą - bo życie ma także gorzki smak.
Dzisiaj ja jestem dla siebie ważna!
A zawsze ważniejsza byłaś Ty!
To było toksyczne, przed tym należy się bronić.
Moja wyuczona psychologia w całej tej sytuacji wzięła w łeb, bo byłam przekonana, że jestem odporna na toksycznych ludzi, mam wszczepiony "antyjad towarzyski", byłam przekonana o swej asertywności, ależ błądziłam...
Teraz czuję się wspaniale, mam pewność, którą mi odbierałaś, teraz jestem asertywna i nie wiem, czy jeszcze kiedyś powiem Ci słowo "TAK", choćby z przekory, moje "NIE"... jest słodkie!
Toksyczni ludzie, wypijają z nas wszystko to, co mamy najlepszego,
zabierają nam czas,
wydzierają życie z rąk,
planują i kradną nasz dzień
- robią z nami zakupy,
piją kawę o wybranej porze,
wiedzą w czym mamy iść do biura,
o której wyjść na lunch i co najlepiej zjeść, bo to nam służy,
co powiedzieć mężowi, by nas rozumiał jeszcze bardziej,
jak wychować nasze dziecko,
jak podlewać kwiatki,
jak rozbijać jajko,
w którą stronę zaczesać włosy,
i jak traktować tę, co pracuje na pierwszym piętrze,
lub tego z domku, z blaszanym dachem,
a co najgorsza - wybierają nam znajomych i nie pozwalają na inne przyjaźnie...
- to namiastka, tego co wiedzą lepiej...
Najważniejszym jest, że:
mają zawsze trudniejsze problemy do rozwiązania,
zawsze bardziej ich boli głowa,
są smutniejsi, lub bardziej radośni od nas,
mają lepsze pomysły i o niebo lepiej je realizują,
kupują w droższych sklepach, gdzie zawsze ich obsługują wyjątkowo,
to, co nabędą jest najwspanialsze i niepowtarzalne,
mają niezliczone i wpływowe znajomości,
- są niedoścignieni...
Najgorsze jest to, że sami o sobie tak myślą, nie bacząc na otoczenie.
Zatem, kiedy przychodzi im przełknąć "żabę", są pokrzywdzeni, albo zaskoczeni naszą reakcją na ich zachowanie, wytykają nam, jacy to jesteśmy dla nich niewdzięczni, przecież...
- oni dla nas - wszystko!
Oddycham z ulgą, czuję się wolna...
Unikajmy toksycznych ludzi, jak jesienno - zimowe wirusy, czają się wszędzie!
Pod płaszczykiem przesłodzonej sympatii, a nawet głoszonej wszem i wobec - przyjaźni - często skrywa się krwiopijca, który zawalczy o to, by Cię w pewien wyrafinowany sposób
- ubezwłasnowolnić...